Bardzo cieszę się, że przestrzeń Internetu jest wypełniona wartościowymi wpisami o adaptacji. Chciałabym dodać do tego moje własne przemyślenia o samoregulacji….mamy w procesie oswajania zmian.
W tym roku będę mierzyć z podwójną adaptacją: starszego syna do szkoły i młodszego do przedszkola. Do zeszłego tygodnia żyłam jeszcze wakacjami, jednak szybko uświadomiłam sobie jak niewiele dni pozostało do ich zakończenia.
Uwielbiam zakupy artykułów papierniczych, więc chętnie ruszyłam na takie łowy razem z Alem. Chociaż nie lubię zakupów, buszowanie w kredkach i mazakach to coś co zdecydowanie mnie regeneruje. Krótko potem poczułam jednak dużo różnych emocji w kontekście tych dwóch małych początków.
Lubię przyglądać się moim stresorom (czyli różnym małym i większym czynnikom, które powodują, że rośnie napięcie), dlatego zadałam sobie po raz kolejny pytanie „Dlaczego teraz” i zaczęłam zastanawiać się jakie stresory na mnie teraz działają i wpływają na odczuwane przeze mnie napięcie. W przypadku mojego małego przedszkolaka i jego rozpoczęcia roku działało na mnie dużo stresorów związanych z emocjami: trochę strach o to jak sobie poradzi, czy ktoś go wesprze gdy mnie nie będzie? Trochę czułam obawy o sam moment rozstania, ale też niepewność moich emocji które się pojawią. W sferze poznawczej też pojawia się sporo stresorów: w głowie kotłowały się myśli automatyczne, odzywały się różne stare schematy. Właśnie te moje własne doświadczenia przedszkolne stanowiły dla mnie ogromne wyzwanie przy rozpoczęciu edukacji mojego starszego syna. Cały okres przedszkolny wspominam jako trudny, wiele różnych słów, gestów i moich negatywnych emocji wróciło właśnie wtedy kiedy Alo ruszył do przedszkola. Kiedy jestem w moim rodzinnym mieście i przechodzę koło budynku, w którym było moje przedszkole, zawsze czuję nieprzyjemne bulgotanie w brzuchu.
Dlaczego wydaje mi się ważne żeby o tym napisać?
Bardzo często różne emocje, trudne doświadczenia wnosimy do relacji z naszymi dziećmi. Przychodzą różne momenty kiedy te emocje, różne doświadczenia, czasem zapomniane wpływają na nasze dzieci (nawet jak tego bardzo nie chcemy). Stuart Shanker często wspomina o rezonansie limbicznym, czyli mechanizmie poprzez który (czasem nieświadomie) możemy „zarazić” napięciem druga osobę. Im bliższa relacja, tym siła „rażenia” może być mocniejsza. Dlatego myślę, że samoregulacja mamy, rodzica jest tak bardzo ważna.
Ostatni dni wakacji będę trochę rozmyślała o moich stresorach, być może mentalnie wrócę do mojego przedszkola i będę starała się z jednej strony zredukować napięcie (Krok 3 Self-Reg) co nie oznacza, że będę chciała aby wszystkie stresory zniknęły. Na pewno znajdę takie stresory z którymi będę chciała się z zmierzyć. W tym wszystkim bardzo ważna będzie regeneracja (Krok 5 Self-Reg), żeby znaleźć przestrzeń, tak aby ten nasz podwójny start był spokojniejszy. I dla mnie i dla moich chłopaków. A wy macie jakieś doświadczenia własne, przedszkolne lub szkolne które wracają? Pamiętacie pierwsze dni w przedszkolu?